poniedziałek, 19 maja 2014

Zawieszka ;(

Sama się tego nie spodziewałam, ale muszę zawiesić bloga... Wiecie teraz koniec roku. Mam mnóstwo rzeczy na głowie, a tak mało czasu. Weny też mi brak. Ale nie martwcie się! Niedługo wrócę! Muszę po prostu sobie zrobić małą przerwę.
Do Napisania!

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 3

*Narrator*

Do wielkiego pomieszczenia przez otwarte okno wpadały wczesne promienie słońca. Blado beżowe ściany koiły myśli, a śmietankowe meble sprawiały, że człowiek kompletnie odbywał. W takim właśnie pokoju spała Laura. Leżała w łóżku, mrucząc coś przez sen, a jednocześnie się uśmiechając. Jej brązowe loki opadały na blade ramiona, a twarz tuliła się w poduszkę. Jednak w pewnej chwili, a właściwie przez hałas dobiegający z dołu, kakaowe oczy otworzyły się. Dziewczyna przeciągnęła się leniwie i spojrzała na zegarek, który wskazywał 7.00. Niechętnie podniosła się z łóżka i ruszyła w kierunku śmietankowej szafy. Pokój Laur wyglądał jak komnata księżniczki. Wszędzie stały glamour'owe meble. Na ścianach wisiały piłki z kwiatami i książkami oraz czarno białe zdjęcia z dzieciństwa dziewczyny. Sufit mieścił się jakieś 3 metry nad głową brunetki. Przy samej górze wisiał żyrandol z kryształków. Na biurku stała lampa i zdjęcie uśmiechającej się Rose (matki). Nie można było pominąć toaletki z ogromnym lustrem i mnustwoma kosmetykami oraz balkonu, z którego rozciągał się widok na ogród z różami, ale też połowę ulicy. Ale wróćmy do naszej bohaterki.
Po długich namyśleniach siedemnastolatka wyciągnęła z szafy wybrany zestaw
. Po drodze zahaczyła o toaletkę, z której wzięła szczotkę i wyszła z pokoju. Szła długim korytarzem. Mijała drzwi od wielu pokoi, oraz dębowe komody, na których stały muszle i wazon. Po kilku minutach doszła do łazienki. Jednak "pokój czystości" okazał się zajęty...
- Amber! Pospiesz się! Dzisiaj muszę wyjść wcześniej do szkoły! - krzyknęła waląc pięściami w drzwi.
- Uspokój się! Nic się nie stanie jak się trochę spóźnisz! - odparła śmiejąc się na głos.
- Ale Amber! Mi się naprawdę śpieszy!
Nagle te całe krzyki przerwał ojciec Laury.
- Co tu się u licha wyrabia? Nie pozwalacie nikomu pospać... - powiedział zaspanym głosem.
- Tato, powiedz coś Amber. Musze być dzisiaj wcześniej w szkole... - stęknęła niezadowolona brunetka.
- Lau, musisz zrozumieć, że twoja siostra też potrzebuje dostępu do łazienki... - odparł jakby nieobecny.
- Nie nazywaj jej moją siostrą. - syknęła przez zaciśnięte zęby, jednak mężczyzna już odszedł.
Siedemnastolatka kopnęła ze złością w drzwi, po czym oparła się o ścianę.
Minuty mijały i mijały, a Laura czekała pod drzwiami jak pies na właściciela.
- Masz! - powiedziała oschle Amber wychodząc z łazienki.
Dziewczyna wzięła szybki prysznic i wbiła się w ciuchy. Rzęsty potraktowała czarnym tuszem, a usta przejechała błyszczykiem. Na koniec przejrzała się w lustrze i zadowolona wyszła z "pokoju czystości". Zeszła na dół, zahaczyła o kuchnie w celu wzięcia jabłka i wyszła z domu.
Na dworze było słonecznie. Ptaki śpiewały, a z każdym krokiem na twarzy dziewczyny pojawiał się większy uśmiech. Z torbą przewieszoną przez ramię i dobrym samo poczuciem, po piętnastu minutach doszła do szkoły.
- Lau! - krzyknęła uśmiechnięta Alice podbiegając do przyjaciółki - Co u ciebie?
- Spoko, jak zawsze...  A ty?
- Właściwie to nic ciekawego się nie zdarzyło. Ale dzień się jeszcze nie kończy. - odparła uśmiechnięta.
Nagle rozmowę przyjaciółek przerwał dzwonek. Dziewczyna niechętnie zarzuciła torbę na ramię i ruszyła w kierunku wejścia. Chociaż, siedemnastolatka jest lubiana w szkole zarówno jak i przez nauczycieli i uczniów, to każda sekunda spędzona w tym miejscu to dla naszej głównej bohaterki udręka...
*5 godzin później*
Po kilku godzinach udręki po całym budynku rozległ się głośny dzwonek. Z klas zaczęli wybiegać uczniowie tak, że w jednej sekundzie na korytarz znowu zapanował chaos. jednak Lau nie uczestniczyła w tym zamieszaniu. Spokojnie pakowała książki siedząc jeszcze w sali.
- Lauro? - odezwała się nagle nauczycielka podchodząc do ławki dziewczyny. - Możemy chwilę porozmawiać?
Brunetka niepewnie podniosła wzrok. Podniosła się w krzesła i stanęła naprzeciw nauczycielki.
Była to kobieta wysoka i szczupła. Około trzydziestki. Zawsze zadbana, uczesana w wysoki koński ogon.
- Tak?
- Martwią mnie twoje oceny, zawsze byłaś dobrą uczennicą, a teraz nagle dwójki. Chcesz może mi o czymś powiedzieć?
- Nie, wszystko w porządku...
- Jak chcesz zostanę z tobą po lekcji.  Mogę ci wytłumaczyć temat?
- Naprawdę bardzo dziękuje, ale umówiłam się już z Alice.. - skłamała wybiegając z klasy. - Do widzenia!
- Do widzenia - mruknęła pod nosem kobieta, obserwując oddalająca się sylwetkę uczennicy.
- To mi się upiekło... - szepnęła siedemnastolatka, gdy zalazła się już na zewnątrz.
Słońce świeciło tak sama jak rano. Każdy z przechodniów gdzieś się śpieszył, potrącał drugiego nie rzucając nawet cichego "przepraszam". Sprawdziła godzinę na telefonie i ruszyła pewnym krokiem przed siebie. Dziewczyna szła alejkami parku. Kwiaty kwitły, wabiąc swoim słodkim zapachem motyle. Dzieci bawiły się w okół, a wiatr lekko rozwiewał włosy brunetce.
- Cześć śliczna... - usłyszała nagle za sobą kogoś głos, a po jej ciele przeszły nieprzyjemnie dreszcze.
♥♥♥♥
Rozdział uważam, za kompletne dno... Krótki, bezsensu... Ale nie martwcie się! Postanawiam wziąć się w garść! Obiecuje poprawę! Nie tylko poprawę, ale też szybsze dodawanie rozdziałów. Jesteście wspaniałymi czytelnikami, dlatego nie pozwolę wam tak długo czekać na next. Jeszcze raz bardzo dziękuje, za wszystkie komy, obserwacje i wejścia. Jesteście wspaniali! Rozdział najpóźniej we środę :) Z góry przepraszam za błędy, ale do dyspozycji miałam tylko komórkę. 
Do napisania!

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 2

 
*Narrator*

Dziewczyna rozejrzał się po okolicy. Krople deszczu rytmicznie rozpryskiwały się o asfalt. Ulice jak i chodniki pozostawały puste. Nie myśląc dłużej brunetka postanowiła zbliżyć się do maszyny. Z chmur dymu wyłoniła się sylwetka jakiegoś chłopaka. Leżał nie przytomny. Lau, przyjrzała mu się uważnie. Był ubrany w czarne rurki, biały t-shirt i czarną skórzaną kurtkę. Odgarnęła kosmyki włosów za ucho i ukucnęła przy blondynie. Dłonie trzęsły się jej jak nigdy, po mimo tego zdołała sprawdzić puls. W momencie kiedy brunetka pochyliła się nad chłopakiem, ten otworzył oczy.
- Nic ci nie jest? - spytała nieśmiało - Możesz wstać?
Blondyn  zilustrował ją przymrużonym wzrokiem.
- Nie chyba nic. - odparł.
- Mam zadzwonić po pogotowie, albo po kogoś z rodziny? - pytała dalej, a jej oczy błyszczały ciekawością.
- Nie! - warknął oschle - Naprawdę, nic mi się nie stało... A z tobą wszystko w porządku?
- Tak, stałam jakieś 3 metry dalej.
W czasie, krótkiej i niepewnej wypowiedzi siedemnastolatki, chłopak zdążył podnieść się z ziemi. We włosach miał odłamki szkła, a z łuka brwiowego sączyła się krew. Po chwili dziewczyna stanęła na przeciw niego. Wyglądało to dość nie typowo. Zadbana i zgrabna brunetka, ubrana u kolory beżu i bieli. Lekki makijaż, do tego kręcone kosmyki włosów przykrywające ramiona. A po drugiej stromnie wysoki blondyn. Czarne ubrania. Włosy w nieładzie i do tego stróżka krwi na twarzy. Jak spotkanie anioła z demonem.
- Jestem Ross. - przedstawił się wyciągając dłoń do dziewczyny.
- Laura, Marie Marano. - odparła dumna.
Chłopak przekręcił głowę lekko w bok, po czym uśmiechnął się chytrze.
- Masz ładne imię. - powiedział blondyn, grzebiąc przy motorze.
Siedemnastolatka poczuła się jak w pułapce. Zdawało jej się, że kiedyś widziała podobnego chłopaka do tego przed nią.
- Może cię podwieźć? - zaproponował zbliżając się do dziewczyny.
- Nie dziękuje, mieszkam nie daleko... - odparła przestraszona cofając się do tyłu.
- Boisz się mnie? - uśmiechnął się chytrze.
- Nie, a czemu miała bym się bać...
- Trzęsiesz się jak galareta, a oczy zaraz wyskoczą ci z orbity. - ciągnął dalej, a z każdym słowem był bliżej dziewczyny - A może oprowadzić cię po okolicy?
- Nie chce być nie miła, ale spieszę się do domu, a poza tym jest grubo po 17. - dziewczyna starała się wyjść z twarzą.
- Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy... - uśmiechnął się szerzej.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Czy ty przypadkiem nie masz na myśli....
- Tak, właśnie mam. - odparł pewnie.
- Jeśli myślisz, że jestem jak każda inna to się grubo mylisz! Przepraszam, ale muszę już iść!
Dziewczyna chciała sprawnie ominąć chłopaka, ale ten złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów.
- Puść mnie... - odezwała się załamanym głosem, wpatrzona w czekoladowe tęczówki blondyna.
- Jak będę chciał.
- Puszczaj! Słyszysz!?
W tym momencie dziewczyna zdała sobie sprawę jak naprawdę jest bezradna. Ulice nadal pozostawały puste. W oknach domów powoli gasły światła. Mokre brąz końcówki włosów lepiły się do twarzy, oczy błyszczały strachem, a dłonie trzęsły się jak nigdy. Postawa Laury była zupełnym odzwierciedleniem chłopaka. Na jego czarnej skórzanej kurtce mieniły się krople deszczy. Stał oparty o motor. Ciemny lakier maszyny odbijał światło księżyca. Na twarzy malował się chytry uśmiech.
Ross był najwyraźniej zahipnotyzowany dziewczyną. Zbliżał się do niej z każdą chwilą.
- Puszczaj! - krzyczała wyrywając się we wszystkie strony.
Nagle modlitwy siedemnastolatki zostały wysłuchane. Do uszy brunetki dobiegł warkot silnika, a światło pojazdu raziło po oczach. Nawet nie zdołała się obejrzeć, a tajemniczy chłopak uciekł.
- Laura! Wsiadaj! - krzyknął mężczyzna wychylając głowę przez okno samochodu. Brunetka stała dość długą chwile jak słup soli. Wzrok wbity w kałuże pomógł brunetce odczytać twarz mężczyzna. Był to jej ojciec.
- Gdzieś ty się podziewała? Nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłem! - powiedział , podczas gdy jego córka wygodnie usadowiła się w skórzanym fotelu.
- Musiałam, jeszcze wstąpić do Alice. Nie było jej w szkole, a jutro mamy klasówkę. - skłamała. Czemu? Dla Lau, było pewne, że gdyby powiedziała prawdę, że jakiś chłopak ją zaczepiał z pewnością miała by jeszcze większe kłopoty niż zwykle...

♥♥♥♥
Hejo! Co tam u was? Bo u mnie nawet spoko. Rozdział uważam za kiepski...bardzo kiepski. Nie mam weny, ale za to dużo pierdółek na głowie. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale skończył mi się internet i jedyne co mi zostało to komórka. Jak pewnie niektórzy zdążyli już się spostrzec udało mi się dostać do bloga - Laura Marano i R5 Polska. A tak z innej beczki... Chcielibyście żebym założyła drugiego bloga? Tylko pytanie Raura vs Auslly? Next postaram się dodać w środę. I na koniec Bardzo dziękuje za 20 komentarzy, 19 obserwujących i 756 wejść!
Do napisania!
 

niedziela, 4 maja 2014

Ważne!

Jak pewnie zauważyliście na blogu pojawiła się ankieta, co do ucharakteryzowania Rossa. Błagam oddawajcie głosy na wasze upodobania! Naprawdę mi na tym zależy. Może uznacie to za dziwne, że zaczęłam pisać blaga, a jeszcze nie mam opisu jednego z głównych bohaterów, ale chciałam znać też wasza opinie :) Dla was to tylko klik, a dla mnie znak, że komuś zależy na blogu!
Melissa

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 1

*Narrator*
W Los Angeles jeszcze nigdy nie było tak deszczowo jak dziś. Ludzie siedzieli w domach, rozmawiając przy świetle kominka, o mile spędzonym dniu. Tylko Laura, wbiła wzrok w ogromne okno. Dziewczyna siedziała w wielkiej sali, z lustrami i poręczą, a dokładniej na parapecie. Przyglądała się każdej kropli, jaką spotkała na szkle, aż do momentu, gdy woda zsunęła się z okna. Nagle do uszu dziewczyny dobiegło skrzypnięcie drzwi. Były one, duże w kolorze kości słoniowej.
- Możemy, już zacząć? - spytała kobieta o kruczo czarnych włosach spiętych w wysokiego koka.
Była to Ann. Średniego wzrostu kobieta. Uczyła naszą główna bohaterkę baletu. Chodź Ann była starsza od Lau o 15 lat, obie traktowały się jak przyjaciółki.
- Jasne...- odparła brunetka schodząc z parapetu.
Dziewczyna wyglądała na zmęczoną, smutną i znudzoną. Jednak po mimo tego prezentowała się przepięknie. Kręcone długie włosy spięte w wysoki koński ogon, tak, że końcówki włosów sięgały lekko za kark. Suknia utrzymana w tonacji beżu. Ozdobiona piórkami i diamencikami. Wszystko komponowało się idealnie. Długie czarne rzęsy trzepotały z każdym krokiem, a wiśniowe usta nadawały życia, grymasowi na twarzy. Dziewczyna stanęła przed lustrem. Było one wielkie, na całą ścianę, od podłogi, aż po sufit. W sali znajdowały się tylko we dwie.
- Chcesz może o czymś porozmawiać? - spytała po chwili trzydziesto dwu latka. - Mi możesz zawsze o wszystkim powiedzieć.
Laura wiedziała, że ten moment wcześniej czy później nadejdzie. Ann, zawsze traktowała swoją podopieczną jak własną córkę. Więc gdy widziała, że dziewczyna ma gorszy nastrój chciała się dowiedzieć co jest tego powodem.
- Jeśli nie sprawi ci to kłopotów...
- To co chcesz do picia? - spytała, znikając za ścianą.
- Herbaty!
Siedem nastolatka uśmiechnęła się słabo i usiadła na jej ulubionym miejscu - parapecie. Miała z niego widok na całe Los Angeles. Często gdy Ann, robiła przerwę w zajęciach dziewczyna obserwowała przechodniów.
- No to zaczynaj. - powiedziała z promiennym uśmiechem kobieta, siadając na przeciw brunetki.
Dziewczyna wzięła łyk ciepłej herbaty i westchnęła.
- Pamiętasz, gdy ci mówiłam, że mój tata chce aby Isabella, zamieszkała u mnie w domu?
Kobieta skinęła głową.
- Ja, po prostu już nie daje rady! Ta kobieta jest okropna, cały czas zakazuje mi czegoś robić! A ojca tak manipuluje, że nic sobie nie robi z cierpienia własnej córki - odparła trzymając kurczowo w dłoniach, kubek z gorąca cieczą - Jest jeszcze jej córka - Naomi. Z nią mam trochę lepszy kontakt, ale tylko trochę...
Czarnowłosa westchnęła, nie wiedząc co powiedzieć, po czym położyła dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść do mnie...
- Dzięki. - wygdukała cicho, pozwalając pojedynczym łzą spłynąć po policzku.
- Już ci lepiej? - spytała po upływie kilku minut.
- Tak, se. Wciąż myślę, że kiedy wrócę do domu znowu rozpęta się piekło...
- To nie myśl, tylko chodź! Mamy 30 minut do końca zajęć, rozciągniesz się trochę i zaczynamy lekcje.
Ann wyciągnęła dłoń ku siedemnastolatce, a ta to wykorzystała. Po kilku minutach obie były gotowe, do pracy. Kobieta stała pod lustrem, bacznie przyglądając się ruchom brunetki.
Trwało to zaledwie kilka minut. Czas zleciał im szybko.  Na twarzy Lau znowu zagościł promienny uśmiech. Tak to już z nią jest. W czasie ćwiczeń, zapomina o całym świecie. O problemach, złościach i życiu.
- No dobra! Na dziś kończymy, ale za kilka dni widzimy się z powrotem?
- Jasne! - odparła brunetka, posyłając śnieżnobiały uśmiech nauczycielce.
- I pamiętaj, nie masz mi się martwić! W razie czego po prostu przyjdź. Ja mam zawsze czas.
Dziewczyna wzięła sobie radę do serca, pożegnała się z Ann i żwawym krokiem udała się do szatni. Tam szybko się przebrała i już po chwili była gotowa do wyjścia w swoim ulubionym zestawie. Może nie był on zbytnio dopasowany do dzisiejszej pogody, ale nikt nie przewidział, że będzie taka ulewa. Wychodząc z budynku dziewczyna sprawdziła jeszcze telefon, ale ku jej zdziwieniu okazało się, że nikt nie dzwonił. Włożyła śnieżnobiałe słuchawki do uszu i pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Deszcz zacinał jak nigdy. Nie był to jakiś kapuśniaczek, tylko prawdziwa ulewa. Po mimo głośniej piosenki, dziewczyna usłyszała pisk opon. Natychmiast zatrzymała się w miejscu i przymrużyła oczy. Gdy je otworzyła ujrzała przed sobą czarny motor, ale obalony na ziemię. Wokół maszyny unosiły się chmury dymu.
- Oby tylko kierowca przeżył... - pomyślał na głos.
♥♥♥♥
Hejo! Mam nadzieje, że ta historia kogoś za interesuje. To mój pierwszy blog, więc w razie czego piście mi w komach, uwagi, a ja postaram się to jak najszybciej poprawić. Z góry przepraszam za błędy, ale pisałam to na komórce. Jeszcze dziś pojawi się zakładka "Postacie".
Do napisania!
♥Melissa♥

piątek, 2 maja 2014

Hejo!

Nie wiem od czego zacząć...może wpierw opowiem coś o sobie. Mam na imię Melissa.  Pochodzę z Australii, a dokładnie Sydney, ale od 4 lat mieszkam w Sopocie. Pewnie kojarzycie mnie z akcją z Nicole Niką Jackson. Otóż muszę wam przyznać, że kompletnie nie znam tej wspaniałej bloggerki. Przez przypadek zaprosiłam ją do znajomych na facebooku. Potem zaczęłyśmy pisać i tak jakoś wyszło...Że jeśli kogoś zraził bądź zdenerwowała nasz mały kawał to bardzo przepraszam :)
Na bloggerze jestem nowa. Wszędzie widzę jakieś plakietki, których jeszcze nie zdążyłam ogarnąć. Opowiadanie będzie o Rossie Lynchu i Laurze Marano . To mój pierwszy blog więc mam nadzieje, że przymkniecie ślepka na małe nie dociągnięcia ;)